Choć po wtorkowym meczu z Atletico Madryt piłkarze Bayernu Monachium brali na siebie odpowiedzialność za odpadnięcie z Ligi Mistrzów, to prezes bawarskiego klubu gdzie indziej upatruje winnego. – Sędzia popełnił dwa bardzo poważne błędy – ocenił Karl-Heinz Rummenigge.
Co do bramki zdobytej przez Antoine'a Griezmanna głosy są podzielone. Jedne powtórki pokazują, że spalonego nie było, ale patrząc na inne, można go dostrzec. Rummenigge uważa, że ten gol nie powinien być uznany.
– Czujemy się trochę oszukani – wyznał po spotkaniu. – Gol dla Atletico padł ze spalonego, a faul, po którym goście dostali rzut karny, miał miejsce przed polem karnym – tłumaczył.
– Dla Cuneyta Cakira to był drugi mecz w ciągu siedmiu dni. Wydaje mi się, że to trochę za wysoka częstotliwość. Nawet delegat UEFA przyznał, że arbiter "powinien się wstydzić" swoich błędów – oceniał prezes Bayernu.
Podobnych pretensji nie zgłaszali jednak zawodnicy. Mieli żal przede wszystkim do siebie. – Rzadko zdarzają nam się takie wieczory. Zrobiliśmy dużo rzeczy dobrze i tylko kilka źle. Do tych drugich zaliczał się niestety mój rzut karny. Powinienem go wykorzystać, przy wyniku 2:0 wszystko mogło ułożyć się inaczej – przyznał Thomas Mueller.